czwartek, 4 grudnia 2014

O Boże rodzę!!!

Wtorek 07/12/2010  na świecie pojawił się chłopiec z ciemnymi włoskami, który sprawił, że mój świat stał się piękniejszy.....
http://minimanlife.blogspot.com/2014/12/o-boze-rodze.html
Ale niestety poród, który trwał ponad 20 godzin był najgorszym koszmarem w moim życiu. I niech mi tu ktoś napisze że po jakimś czasie się zapomina. Jasne...
Właśnie ciężki i długi poród jest jednym z głównych powodów, że nadal wzbraniam się, aby mieć drugie dziecko.
Nie będę Wam pisać, że ciąża moja była fantastico. Fakt nie miałam żadnych komplikacji, jednego dnia tryskałam energią, drugiego spałam lub witałam się z moim "przyjacielem" klozetem . I mimo spuchniętych nóg ciąża wg mnie jest Pikusiem w porównaniu z porodem.
Skurcze porodowe zaczęły się u mnie w niedzielę wieczorem. Niby na lighcie ten cały proces odczuwałam niestety już tego dnia nie mogłam zasnąć. Przetrwałam noc i z nadzieją, że następnego dnia dziecko me przyjdzie na świat poszłam do lekarza. Ten jednak uważał, że jest ok, że skurcze są zbyt słabe, aby mnie zostawić w szpitalu. Powiedziano mi bye, bye przyjdź za tydzień. Mimo większego bólu wróciłam do domu. I.... po kilku godzinach zaczęło się. Co ja będę ściemniać. Ból nie do opisania. Rozryczana zażądałam, aby chłopina zawiózł mnie na porodówkę. Trafiłam do szpitala z takim bólem, że myślałam iż w 3 minuty dziecko swe urodzę. A tu lipa. Przebrali, zbadali i z zakrwawionej koszuli czekałam na miejsce w fabryce dzieci. A potem znów badali,  położyli na porodówkę i sobie poszli. I tak przez kilkanaście godzin badanie, sprawdzanie....hmmm rozwarcia, krzątanina studentów (czułam się jak królik doświadczalny- wiem, że miałam prawo odmówić oględzin studentów, ale tego dnia miałam to głęboko...chciałam tylko urodzić, chciałam, żeby przestało boleć)....niestety po kilkunastu godzinach nie zapowiadało się, abym urodziła. Mąż dzielnie znosił moje "qr....a co ty mi zrobiłeś", głaskał, masował, podawał wodę, którą i tak wymiotowałam. Około 15ej godziny odeszły mi wody, wszyscy z nadzieją...jupi wreszcie urodzę. Jednak po 20 godzinach przy 7 cm rozwarcia nadal nic nie szło. Zapadła decyzja "może się nadal pani męczyć lub zabieramy panią na cesarkę" . Nigdy w życiu nie podjęłam tak szybko decyzji chociaż nie obyło się bez płaczu ( miałam do końca nadzieję, że urodzę naturalnie). A tu zonk.
Cesarka no cóż. Czułam się jak świnka, którą rozpruwają. Zdrętwiałe ciało mnie przerażało, spoglądanie na zegar sprawiało, że myślałam, że dostanę zawału. Liczyłam minuta po minucie modląc się "Boże niech wszystko będzie dobrze", aż w końcu usłyszałam płacz. I kamień spadł mi z serca. Od tej pory wiedziałam, że moje szczęście to ten mały chłopiec, który właśnie za kilka dni kończy 4 lata

p.s. oszczędziłam wam drastycznych opowiastek o porodzie.  Kto tego doświadczył ten wie, że wcale ta porodówka nie jest taka kolorowa jak opowiadają i że nie da się zapomnieć po pewnym czasie tego bólu. Sorry memory ja nadal pamiętam


4 komentarze:

  1. Urodzilam 2 juz :D i oba porody trwaly mniej niz 1,5h od pierwszego skurczu :D u A. pierwszy skurcz 6.48 a o 8,27 byl na swiecie a Blanka?? :D
    0. 10,44 pisalam sms z kuzynka ze jestem podlaczona pod oksytocyne i nic sie nie dzieje.. a o 11.07 mala byla na swiecie xD to byl ekspres.. :D

    tylko polozna mi mowila ze ja mialam szybkie porody ale mega bolesne, bo skurcze na skali ani troche sie nie miescily..

    ale i tak zachecam cie do 2 dziecka! :D





    ii.. sto lat! sto lat dla Piotrusia :*
    Rosnij zdrowo, uszczesliwiaj rodzicow dalej swoim cudnym usmiechem <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja na szczęście w Polsce nie rodziłam, a na norweską porodówkę złego słowa powiedzieć nie mogę :) Opieka na najwyższym poziomie! Pomimo tego, że miałam bardzo ciężki poród pośladkowy, to już się nie mogę doczekać kolejnego :) Opis porodu z niespodziankami tu: http://www.wczepkuurodzona.blogspot.no/2012/10/opowiem-wam-jej-historie.html Ostrzegam, że wpis był mega długi :P Pozdrawiam Waszą trójkę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja niestety lezalam przed porodem w szpitalu , po czym wywolywali porod bo dziecko moglo sie zatruc ,rano na cewnik okazalo sie ze mam cichy porod 3 cm rozwarcie , caly dzien kroplowki nic nie jadlam , padslam juz tam .Nic sie nie dzialo polozyli mnie na sale zjadlam i spalam godzin 4 pobudka , bola mnie biodra patrze co ile :) polecialam do poloznej 5.45 na swiat przyszedl moj synus najkichanszy .Ja wspominam swoj porod szybko bezbolesnie:) .Moj synek jest z listopada 2010 r :))

    OdpowiedzUsuń
  4. mój trwał łącznie 26h i był zakończony próżnociągiem, poród dla mnie też był zwierzęcy ból więc Cię rozumiem...

    OdpowiedzUsuń