Kiedy ponad roku temu zakupiłam maszynę do szycia- nigdy przez myśl mi nie przeszło, że coś uszyję. Zakup tego sprzętu oczywiście był chwilową zachcianką mamy, która wmawiała mężowi, że będzie szyć. Oczywiście, gdy te cacko miałam w swoim domu- wypróbowałam i o mało matka palec by straciła (pfu, pfu).
Były próby - te gorsze i te lepsze, ale jakoś nie potrafiłam rozgryźć tego sprzętu.
A może mi się nie chciało :) Ale po pół roku kurzenia w szafie postanowiłam zrobić z niej użytek i zaczęłam obszywać wszystko co się dało. Jednak to nie było to- zamiast szyć prosto- szyłam zygzakiem jakbym nie wiadomo co wypiła i ile lub miała niezłego zeza..... . Chyba najważniejszym przełomem w moim szyciu (jeżeli w ogóle można to tak nazwać) było zobaczenie u mamy-grandy poduszek w kształcie chmurek. Jak mi się oczka zaświeciły- oj i to bardzo. Więc mówię sobie- weź się kobieto w garść - maszyna nie gryzie,a zobaczysz może ci się spodoba i zostaniecie przyjaciółkami. Z wołałam naradę rodzinną, w której postanowiłam,że zakładam team z mężem i razem będziemy kombinować. Pierwszą rzeczą, którą postanowiliśmy uszyć razem lub raczej obszyć były zasłonki do domu. Uff wygraliśmy. Po jakimś czasie wymyśliłam sobie, żeby ozdobić ścianę mego szkraba girlandą. Mąż mój drogi troszkę kręcił nosem, ale pomagał mi dzielnie :) I znów osiągnęliśmy mały sukces. Przez moment dałam spokój z maszyną, ale tylko przez moment. Synuś nasz kochany powiedział, że chce namiot. Głowiliśmy się z namiotem- kupić, nie kupić. Czy to ma sens. Jednak nadal po głowach nam chodził ten namiot. Przez chwilę pomyślałam o uszyciu, ale mówię sobie- kobieto nie rób tego szkoda twoich nerwów. Syn co jakiś czas wspominał o namiocie. Pomyślałam dobra uszyjemy szkrabowi - będziemy mieć frajdę, że znów coś zrobiliśmy i że nie poszliśmy na łatwiznę. Od dawna podobał mi się namiot tipi, ale nie miałam pojęcia co z czym się je.
Oczywiście pomocną dłonią okazał się blog mamy-grandy. Ta wspaniała kobieta krok po kroku pokazała jak się ten namiot się robi. W jednej chwili myślałam prościzna, ale tak nie było. Oj uwierzcie mi na słowo- że tipi mimo prostej konstrukcji nie jest tak łatwo stworzyć. Team się rozpadał, rozwód wisiał w powietrzu- jednak koniec końców zrobiliśmy nasz namiot. Mimo, że nie jest idealny i jeszcze nie do końca dokończony -jesteśmy z niego dumni. Ile f...ów poleciało, ile nerwów bo tu coś źle obszyłam , tu mężulo coś źle zaznaczył. Ale warto było- uśmiech Piotrusia z namiotu bezcenny :) Ale to oczywiście matce nie wystarczało. Kiedyś mimochodem wspomniałam, że kiedyś zrobię dla Piotraska spodnie. Wiecie co - mam coś takiego, że jak sobie coś ubzduram w tej głowie muszę to zrobić. I żadne argumenty do mnie nie dochodzą. Nie wiem czy to dobrze, ale co tam :) Więc kiełkująca myśl o spodniach była tak ogromna, że widziałam swoimi oczyma wyobraźni jak młody w tych portkach śmiga. Przypadkowo na allegro znalazłam materiał - typowy do dresów (wtedy dowiedziałam się, że taki materiał łatwo u nas kupić). Podzieliłam się z tą informacją z moim zespołem czyli mężem i od razu to załapał- mówi dobra -szyjemy. Kupiłam materiał w pasmanterii za śmieszną sumę bo 17 zł plus nici oraz gumkę. Za wszystko zapłaciłam 22 zł (radość) :) Zabraliśmy się do szycia- wieczorem bo wtedy mamy czas. Co ja tu będę wam dużo pisać. Mamy kilka par spodni z szerokim krokiem- więc bardzo łatwo nam było wykroić portki. Maszyna zrobiła - "bzyk, bzyk" i w 1,5 godziny stworzyliśmy nasze i mam nadzieję, że nie ostatnie spodnie :) I kolejny raz dumni rodzice stwierdzili, że warto się pomęczyć, warto próbować. No i się zaraziliśmy tym bakcylem do naszej maszyny, która mam nadzieję jeszcze nam posłuży :)
spodnie: DIY minimanlife
t-shirt: zara + DIY minimanlife
ale cudowny namiot, podziwiam :))
OdpowiedzUsuńspodnie też świetnie się prezentują:)
ja też podziwiam siebie, że go nie wyrzuciłam -tyle nerwów, ale daliśmy radę :) za spodnie również dziękuje :)
Usuńświetny namiot, świetne portki.
OdpowiedzUsuńBo grunt to złapać bakcyla!Oby więcej takich cudnych tworów! :)
OdpowiedzUsuńoj mam nadzieję, no nie powiem coś w tej głowie mojej się rodzi, ale czy mój mąż to wytrzyma :D zobaczymy :)
Usuńgratuluje chęci i wytrwałości! no i że jednak rozwodu nie będzie :p
OdpowiedzUsuńno powiem ci, że już blisko było, ale ufff skończone i jest radość :)
UsuńNamiot i spodenki świetne :)
OdpowiedzUsuńGratuluję świetnej roboty :)
Pozdrawiam :*
bardzo ci dziękuje za tak miłe słowa :) to chyba ten nasz team się nie rozpadnie i dalej będziemy szyć :D
UsuńUff, dobrze, że się nie rozwiedliście bo byłoby na mnie ! Ale cieszę się, że Cię zainspirowałam i zazdroszczę nowiutkiej maszyny, bo moja to stary kloc co to już ledwo dyszy...;)
OdpowiedzUsuńA spodnie to zamawiam dla mojej L. ! ;))
dobrze, dobrze :) nowiutka, ale taka mała dla początkujących :) ja uwielbiam te stare maszyny. moja mama taką miała -ciężka solidna, nie to co ja mam z plastiku ;/
Usuńno Mamuska! spodenki pierwsza klasa! ;)
OdpowiedzUsuńmasz talent - rzec moge smiało :)
to chyba ten talent powoli odkrywam :) (może do emerytury wszystkie moje talenty odkryje) ale nic by mi nie wyszło, gdyby nie czujne oko mego męża :) ja szyje, on obcina :)
Usuńspokojnie :) ja moje też dopiero powoli odkrywam, a zaraz 3 dyszki na koncie :P
Usuńpoważnie??? dałabym mniej :)
UsuńWOW!!! Wyszło Wam to wszystko naprawdę super. To mówisz, że jednak się da?
OdpowiedzUsuńdziękuje :) no pewnie, że się da :) jak taki "leń" jak ja zabrał się do szycia to pewnie, że tak :)
UsuńWstalam i bije brawo..
OdpowiedzUsuńJest godzina 1.30
Powalilo mnie obudzę Czorta no i ojca jej przecie ;)
Matka Blankowa
dzięki :) mam nadzieję, że jednak nie obudziłaś :)
UsuńNooo matka!! Jesteś prze mistrz :)
OdpowiedzUsuńdzięki :*
UsuńŁooo post motywacyjny jak znalazł dla mnie! Też mam maszynę -zachciankę, którą w zeszłym roku mąż mi sprezentował i co... KURZY SIĘ! Też się przymierzałam do spodni i innych cudów hand-made czasu brak? może chęci? Sama nie wiem, ale chyba przed świętami to już ją obowiązkowo wyciągnę żeby uszyć choć kilka ozdób na choinkę jak patrze na te Wasze cuda to aż mi się zachciało! :)))
OdpowiedzUsuńno to do dzieła :) qrczę fajnie, że kogoś zmotywowałam do działania :)
Usuńre-we-la-cja !!!
OdpowiedzUsuńnic dodać nic ująć :)
sheismylittleprincess.blogspot.com
Napatrzeć się nie mogę!
OdpowiedzUsuńRewelka! :)
Pozdrawiamy :)
Zdolniacha ;)
no to może faktycznie z mężem jesteśmy zdolni- ale tylko razem- osobno jakoś by nie wyszło :)
Usuńale wy zdolni :) wspaniale :)
OdpowiedzUsuńdziękujemy :*
UsuńA ja gapa zapomniałam dodać, że obserwuję i poczytywać będę i jeszcze coś, i podziwiać cuda jakie tworzycie będę :)
OdpowiedzUsuńTo chyba wszystko! :)
:))))
bardzo dziękujemy i bardzo nam miło to słyszeć :) pozdrawiamy
UsuńRomi
OdpowiedzUsuńRewelacja to tipi i spodnie świetne :),gratuluję :)
czy można złożyć zamówienie na takie tipi ???
dziękujemy :) oj kochana jak na razie robimy wszystko amatorsko- tipi robiliśmy pierwszy raz w życiu i o dziwo się udało :) więc jak na razie nie podejmuje się wyzwania i nie szyjemy nikomu na zamówienie.... :) ale dziękuje, że się zapytałaś :)
UsuńNo kochana Tipi wyszło rewelacyjnie, a spodnie genialne, jak będziesz kiedyś szyła to ja zamawiam takie dla S.
OdpowiedzUsuńoj to chyba kiedyś, kiedyś bo jak na razie to dopiero się uczymy :)
Usuń"Team się rozpadał, rozwód wisiał w powietrzu- jednak koniec końców zrobiliśmy nasz namiot. "
OdpowiedzUsuńHahaha, nie wiem czemu ale rozśmieszyło mnie to nieźle :D
Cudny namiot i spodnie, uwielbiam własnoręczne robótki :))
hhahah mnie też :) i bardzo dziękujemy :*
UsuńAch, za mną też chodzą portasy dla Maksa... Tipi też chciałam, ale... stałoby chyba na balkonie;) Gratuluję, wyszło mega!
OdpowiedzUsuń