Wyjechaliśmy na wycieczkę, zabraliśmy misia w teczkę... eeee.... raczej nie misia tylko autka i mnóstwo rzeczy nie potrzebnych do życia.
Ostatnio wylądowaliśmy w Warszawie. Chcieliśmy synowi pokazać stolicę. Oczywiście nasza przygoda zaczęła się wcześnie rano wraz pierwszym pociągiem do Warszawy .Tacy to my podróżnicy.
Oczywiście w pociągu nudy, pogoda się zepsuła i w ogóle, gdy już dojechaliśmy do celu, cała nasza trójka była mega zmęczona.
Obeszliśmy prawie wszystko- zaczynając od Złotych Tarasów kończąc na rynku. Staraliśmy się zobaczyć wszystko jednak pogoda tego dnia była tak brzydka, że jedyne o czym marzyłam to o hotelu i łóżku.
Dobra ponarzekam -chyba nigdy nie zmokłam tak jak w Warszawie. Serio mówię. Mój mąż, który był pomysłodawcą "idziemy na wycieczkę mimo deszczu" był Warszawą zachwycony. A ja...hmmm. Nie pytajcie. Przemoknięta do ostatniej nitki (mimo, że miałam parasol) wróciłam do hotelu. I wiecie co się stało??? Rozchorowałam się- dostałam gorączki, dreszczy.... .W ogóle do życia nie byłam. Godzina 20:00 zamiast relaksować się w wannie lub w jacuzzi dostałam tabletkę i poszłam lulu. Na szczęście następnego dnia mi przeszło, o dziwo pogoda się poprawiła i wszystko tak w jaśniejszych kolorach widziałam. Po śniadaniu spotkaliśmy się z dwoma fajnymi blogerkami. Na pewno znacie- no bo kto nie zna jjandthebear i świat Karinki??? Oczywiście były pogaduchy, Jonek z Piotrusiem się bawili, a mąż biegał z aparatem, aby chociaż troszeczkę uwiecznić Warszawę. I tak dzięki dziewczynom zmieniłam zdanie o stolicy, świetnie się bawiłam i w ogóle miło spędziłam czas.
Czy czymś się zawiodłam. No chyba nie. Miasto jak miasto. Daję minusa za brak naleśnikarni w okolicy :D i za złą pogodę. Ale dzięki spotkaniu z dziewczynami przemykam oko na te minusy.
Gdy wróciłam już do Poznania stwierdziłam, że już bym mogła tam wrócić. Oczywiście nie, żeby mieszkać. Tak rekreacyjnie. A w sumie kto wie co nam strzeli do głowy. Może kiedyś zostanę mieszkanką Warszawy i odnajdę to co mojemu mężowi spodobało się w tym mieście.
p.s. Piotruś teraz codziennie pyta się kiedy następnym razem tam pojedziemy :D
Kochana najlepsze naleśniki są w restauracji przy pałacu na wodzie ;)
OdpowiedzUsuńno i dlaczego ja nie wiedziałam...dwa dni za mną chodziły naleśniki...a ja tylko widziałam burgery i włoskie restauracje :/
UsuńFantastyczna wyprawa ja już nie pamiętam kiedy ostatnio widziałam stolicę, trzeba to będzie nadrobić cudne fotki :)
OdpowiedzUsuńno koniecznie :D dzięki wielkie :*
Usuńmimo brzydkiej pogody widać, że było mega fajnie :)
OdpowiedzUsuństolica rulezzz :D
oj fajnie, aż chce się wracać...tylko, żeby następnym razem było ładnie :D
UsuńŚwietna wyprawa ;)
OdpowiedzUsuńJa odziwo dobrze się czuję i łatwo odnajduję w dużych miastach.... a zamieszkałam na wsi :)
ja też się w dużych miastach dobrze czuje....:)
UsuńMam nadzieje ze następnym razem będziemy w Warszawie ;) bardzo żałuję że nie mogłam Was poznać...tak blisko a tak daleko
OdpowiedzUsuńkochana no ja mam nadzieję, że następnym razem się spotkamy :*
Usuńpo zdjęciach widać, był super - no i szacun za taki pomysł na wycieczkę ;*
OdpowiedzUsuńBlankowa Matka
ej szacun, że ty sama pojechałaś na wakacje z synową :D
UsuńWarszawa potrafi skraść serce więc uważaj;) Fajną wycieczkę mieliście
OdpowiedzUsuńno mojego jeszcze nie skradła :D
UsuńSuper było Was poznać, następnym razem się u nas :*
OdpowiedzUsuńno ja myślę, że będzie następny raz :)
Usuńteż mam taką nadzieje :)
Usuńaby towarzystwo było mega to i deszcz nie straszny :)
OdpowiedzUsuńtowarzystwo było świetne :)
UsuńW końcu muszę się wybrać do stolicy. Jeszcze w życiu nie byłam.
OdpowiedzUsuńA u Ciebie po zdjęciach widać, że warto.
no w sumie szkoda, że tak krótko byliśmy... :/
UsuńFaaajnie. Ostatni raz w Warszawie byłam ze 3 lata temu. No miasto jak miasto :) A foty piękne.
OdpowiedzUsuń